Zewsząd coraz głośniej słychać, że w Polsce panuje susza i że wkrótce znów zaczną się problemy z zaopatrzeniem w wodę. Wprawdzie większość wody w Polsce zużywa przemysł i rolnictwo (a nie sektor mieszkaniowy), warto oszczędzać wodę także w domu. Bo może się okazać, że wkrótce ona bardzo mocno podrożeje, albo po prostu przestanie być dostępna. Na co zatem warto zwrócić uwagę projektując lub modernizując instalację wodną? O tym mówi właśnie niniejszy poradnik.
Wodociąg kontra własna studnia
Najlepszym źródłem zaopatrzenia w wodę jest publiczny wodociąg. Woda dostarczana do niego jest czerpana z bezpiecznego źródła, regularnie badana i uzdatniania w sposób zapewniający jej bezpieczeństwo do spożycia. Jeśli więc tylko planowany dom jednorodzinny da się podłączyć do sieci wodociągowej, warto to zrobić.
W porównaniu do korzystania z własnej studni, woda z wodociągu może wydawać się dość droga. Gdy się jeszcze doliczy duży koszt wykonania przyłącza wodociągowego (spokojnie może kosztować kilka, albo nawet kilkanaście tysięcy złotych, nawet jeśli wodociąg przechodzi bezpośrednio w pobliżu działki), koszt wykonania własnej studni zaczyna wyglądać konkurencyjnie.
Rzecz w tym, że całkiem często kopana czy wiercona studnia to dopiero początek wydatków. Woda z wodociągu dostarczana jest pod odpowiednim ciśnieniem, które w przypadku studni dopiero trzeba wytworzyć. Głębsze studnie wymagają stosowania pomp głębinowych, bo ze względu na podstawowe prawa fizyki nie jest możliwym zassanie wody z głębokości większej, niż nieco ponad 9 metrów.
Oprócz pompy konieczne jest zamontowanie również ciśnieniowego zbiornika. Całość często sprzedawana jest w formie jednego zestawu, potocznie zwanego hydroforem. Im większa pojemność zbiornika, tym rzadziej będzie się włączać pompa, co pozwoli na zwiększenie jej żywotności. Z drugiej strony, większy zbiornik zajmie po prostu więcej przestrzeni, no i oczywiście będzie droższy.
Jakość i bezpieczeństwo wody ze studni
Gdy okaże się bowiem, że jakość wody ze studni jest niewystarczająca, należy w instalacji zamontować odpowiedni układ filtrów. Stacja filtrów, składająca się z kilku kolejnych elementów, usuwających z wodę różne zanieczyszczenia (np. polipropylenowy do usuwania zanieczyszczeń mechanicznych, węglowy do zanieczyszczeń organicznych, filtr z żywicą jonowymienną usuwający składniki mineralne, oraz dodatkowy filtr do usuwania azotanów) może kosztować kilkaset złotych, a jego poszczególne elementy (wkłady) będą wymagały wymiany co kilka miesięcy.
Szczytem na cyplu rozwoju domowych stacji filtrów są urządzenia korzystające z tzw. odwróconej osmozy, czyli z półprzepuszczalną membraną, z bardzo małymi porami. Membrana zatrzymuje zanieczyszczenia, ale przepuszcza bardzo mocno oczyszczoną wodę. Filtry tego typu są już zazwyczaj droższe. Co więcej, powodują powstawanie bardzo dużych ilości lekko zanieczyszczonej wody, którą trzeba usuwać do kanalizacji. W przypadku zainstalowania w budynku szamba, może się to wiązać ze sporymi kosztami — z tego względu filtry odwróconej osmozy często stosowane są tylko dla części instalacji, do wody spożywczej. A reszta? Też musi być przecież odpowiedniej jakości.
Sporym i nierzadko pomijanym przy analizie kosztem jest regularna analiza jakości wody ze studni. Przekrojowe badania wody na szereg zanieczyszczeń kosztują kilkaset złotych i więcej, a wypadałoby je powtarzać możliwie często. Całkiem możliwe jest przecież w polskich warunkach skażenie wód podziemnych przez zawartość nieszczelnych szamb.
Gdy się uwzględni koszty badania i filtrowania wody ze studni, przestaje się patrzyć na nią jako na darmową, pozyskaną spod ziemi tylko za koszt prądu do zasilania pompy…
Rozwiązania na brak wody
W 2019 roku szereg polskich miejscowości zanotowało problemy z zaopatrzeniem w wodę. W innych państwach, np. w Ameryce Południowej, takie problemy są normą, bo np. w Wenezueli od czasu kryzysu gospodarczego bywają miejsca, w których woda dostępna jest jedynie kilka razy w ciągu doby.
Dziś w Polsce trudno to sobie wyobrazić…
Z całą pewnością warto rozważyć wykorzystanie w domu rozwiązań pozwalających oszczędzać wodę. Należą do nich m.in.:
- perlatory na krany, mieszające wodę z powietrzem,
- spłuczki do toalet z dwoma przyciskami,
- słuchawki prysznicowe dostarczające niewielką ilość wody,
- całkowita rezygnacja z wanny na rzecz brodzika prysznicowego,
- oszczędna i nowoczesna pralka oraz zmywarka z programami zużywającymi małe ilości wody,
- ogród z roślinami niewymagającymi częstego podlewania,
- pozyskiwanie i magazynowanie deszczówki,
- instalacja do szarej wody.
Nawet najlepsze rozwiązania techniczne nie będą miały jednak sensu bez zmiany nawyków. Świetna, bardzo oszczędna zmywarka nie będzie miała szansy się wykazać, jeśli będziemy zmywać ręcznie, pod bieżącą wodą. Spłuczka z dwoma przyciskami nie pozwoli na redukcję zużycia wody, jeśli zawsze będziemy używać tego przycisku spuszczającego wodę w całości, albo będziemy spłukiwać każdy kawałek papieru toaletowego użytego do wytarcia nosa dziecku.
Deszczówka i szara woda
Osobną kwestią są trudniejsze do zaimplementowania rozwiązania — magazynowanie deszczówki oraz odzysk szarej wody.
Jeśli tylko jest to możliwe, rury spustowe z rynien dachowych warto kierować do zbiorników na deszczówkę. Można w tej chwili kupić wiele wzorów bardzo ładnych pojemników, wyposażonych od razu w krany do pobierania z nich wody. Warto rozważyć zbieranie wody z całego dachu do jednego, dużego, zakopanego pod ziemią zbiornika, o pojemności kilku metrów sześciennych. Dzięki umieszczeniu go pod powierzchnią gruntu będzie on zabezpieczony przed zamarzaniem, a duża pojemność pozwoli korzystać z wody nawet przez kilkunastotygodniową suszę, oczywiście jeśli odbywać się będzie to oszczędnie.
Oczywiście taka woda nadaje się wyłącznie do celów gospodarczych, tj. co najwyżej podlania ogródka, spłukania w toalecie i umycia samochodu. Można ją przecież jednak oczyścić i uzdatnić, by nadawała się do picia.
Autor artykułu Krzysztof Lis, od 2016 r. prowadzi sklep karaluch.com.pl, specjalizujący się w przedmiotach niezbędnych na sytuacje awaryjne. |